login:  hasło:

Rodzimi meblarze powinni wzmacniać narodową markę.

01-03-2015

Rz: Ubiegły rok był kolejnym z rekordem, jeśli chodzi o wartość polskiego eksportu mebli. Za granicę nasi producenci sprzedali towar za 33,8 mld zł, co oznacza 14-proc. wzrost. Ten produkt staje się niemal naszym narodowym dobrem eksportowym. Ale pojawiają się głosy, że polscy producenci powinni iść krok dalej i bardziej pracować nad marką...

Marek Adamowicz: Meblarze zdają sobie sprawę, że muszą coraz mocniej konkurować na rynkach europejskich i światowych. Nie chodzi tu już tylko o rywalizację cenową, ale o stałą pracę nad wzornictwem, technologiami wytwarzania mebli, a także technikami sprzedaży. Do tej pory nie wszystkie firmy prowadziły takie prace w sposób permanentny. I nawet jeśli udawało się coś osiągnąć na tych polach, to raczej w sposób przypadkowy. Zależy nam na tym, by polskie meble, które w większości przypadków sprzedawane są za granicą w sieciach dystrybutorów – bez konieczności wskazywania na konkretną markę producenta – stały się rozpoznawalne jako produkty najwyższej klasy pod względem jakości i designu.

Cel szczytny, ale skąd wziąć na niego pieniądze? W tej chwili trwają prace nad programem sektorowym dla meblarstwa. Celem jest zdobycie środków unijnych na działalność B+R (badania i rozwój – red.) z nowej perspektywy unijnej 2014–2020. Uważamy bowiem, że tylko stały rozwój prowadzi do zwiększenia innowacyjności, a co za tym idzie – także do wzrostu konkurencyjności polskich firm meblarskich.

Kiedy te środki trafią do meblarzy? Do końca marca należy złożyć wnioski do Narodowego Centrum Badań i Rozwoju w ramach rozpisanych przez tę instytucję konkursów. W połowie roku powinny być one rozstrzygnięte tak, by pieniądze do poszczególnych sektorów popłynęły jesienią.

Co za te pieniądze konkretnie będą mogli robić producenci sprzętów domowych? To może być dofinansowanie zarówno na wzmocnienie kapitału ludzkiego do prowadzenia badań w przedsiębiorstwie, jak i zakup oprogramowania czy urządzeń. Jednak kosztem kwalifikowanym będzie tylko ta część sprzętu, która jest wykorzystywana właśnie do badania i rozwoju.

Czy jednak nasi meblarze nie zapędzili się trochę w ślepą uliczkę, nie stawiając na większą widoczność własnych marek w owych sieciach dystrybucyjnych? Może przez to – jak pokazują badania – polscy producenci za 100 kg towaru dostają jedną z najniższych w Europie kwot? To niezupełnie jest tak, że konkurujemy tylko ceną. Bo dla właścicieli sieci handlowych czy to w Niemczech, czy w Wielkiej Brytanii, czy we Francji liczy się także jakość mebli oraz serwis, jaki zapewnia producent. Gdyby tak nie było, to rodzime firmy, takie jak Forte Fabryki Mebli, Wójcik Meble czy Szynaka Meble, których znaki towarowe nie zawsze są znane klientom końcowym, a które cieszą się olbrzymią renomą u dystrybutorów, nie utrzymałyby się tak długo w sieciach za granicą.

Nie można jednak spoczywać na laurach. Meblarze muszą stale robić badania rynków, śledzić trendy, by oferować produkty, które są poszukiwane. Tylko wtedy wygrają z konkurencją i zarobią za granicą jeszcze więcej.